wtorek, 13 marca 2018

"Dziewczyna z Brooklynu" Guillaume Musso


Tytuł: "Dziewczyna z Brooklynu"
Autor: Guillaume Musso 
Tytuł oryginału: "La fille de Brooklyn"
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Albatros


"Doskonale pamiętam ten moment: stoimy nad brzegiem morza, patrząc, jak zachodzące słońce rozświetla horyzont. Wtedy Anna zapytała:
„Czy wciąż byś mnie kochał, gdybym zrobiła coś naprawdę złego?”.
Co mogłem odpowiedzieć? Anna była kobietą mojego życia. Za trzy miesiące mieliśmy się pobrać. Oczywiście, że ją kochałem, niezależnie od tego, co zrobiła.
Tak przynajmniej myślałem, gdy ona gorączkowo szperała w  torebce i wręczała mi zdjęcie, mówiąc: „Oto, co zrobiłam”.
Patrzyłem oszołomiony na jej sekret i wiedziałem, że nasz los odmienił się bezpowrotnie. Zszokowany, odszedłem bez słowa. Kiedy wróciłem, było już za późno – Anna zniknęła. Od tamtej chwili wciąż jej szukam.

Raphaël jest wziętym pisarzem. Od kilku miesięcy spotyka się z Anną, która pracuje jako stażystka na pogotowiu w paryskim szpitalu, gdzie oboje się poznali. Podczas romantycznej podróży na Lazurowe Wybrzeże Raphaël, którego męczy tajemniczość Anny, przypiera ją do muru pytaniami o jej przeszłość. Po burzliwej kłótni dziewczyna opuszcza ukochanego i wraca do Paryża. Raphaël jedzie za nią. Na miejscu okazuje się, że dziewczyna znikła. Raphaël wraz z najbliższym przyjacielem, emerytowanym inspektorem policji, zaczyna jej szukać. Poszukiwania okazują się dużo bardziej skomplikowane, niż obaj początkowo myśleli. W wyniku prywatnego dochodzenia wychodzi na jaw, że Anna nie jest wcale tą osobą, za którą się podawała. Kobieta znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie z powodu swojego udziału w nierozwiązanej sprawie sprzed dziesięciu lat."

Nie jestem doświadczoną osobą jeśli chodzi o gatunek, który reprezentuje Guillaume Musso, czyli kryminał, thriller. Co więcej jest to moje pierwsze spotkanie z tym francuskim autorem, więc ta opinia będzie pisana okiem "świeżaka", zarówno jeśli chodzi o gatunek jak i o autora.

Czytając "Dziewczynę z Brooklynu", odkrywamy tajemniczą przeszłość tytułowej bohaterki, razem z jej narzeczonym Raphaelem i jego przyjacielem Marc'iem. Już na początku powieści spotkałam się z czymś zupełnie dla mnie nowym, a mianowicie ze sposobem narracji. W przypadku dwojga głównych bohaterów, czyli Anny i Raphaela mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, natomiast jeśli chodzi o bohaterów drugoplanowych, narracja jest trzecioosobowa. Na samym początku nie przypadło mi to do gustu, miałam mieszane uczucia, jednak po paru rozdziałach przywykłam i koniec końców myślę, że to ciekawa opcja narracji. Co więcej fabuła przeplatana jest wyznaniami Anny oraz innych drugoplanowych bohaterów, które są pisane w formie listów. Dzięki nim możemy lepiej zrozumieć wydarzenia, jak również poznać kolejne szokujące i wbijające w fotel fakty.

Jeśli chodzi o samą fabułę przez pierwsze sto stron brnęłam jak przez bagno. Nie podobała mi się wtedy np. wyżej wspomniana narracja, mało akcji i denerwował mnie główny bohater. Jednak później, gdy fabuła się rozkręciła... o mamo! Pełno zwrotów akcji, zaskakujących informacji, aż momentami sama się gubiłam w tym co tam się działo. Czasami musiałam czytać stronę po dwa, trzy razy i nie dlatego, że się nie skupiałam, jak to często bywa, tylko ze względu na ogrom nowych informacji spływających na czytelnika jak jakaś ogromna fala.
Również bardzo fascynujące dla mnie i trochę surrealistyczne jest to, że wszystko dzieję się na przełomie zaledwie 3 dni. Powtórzę się, ale naprawdę tyle ile tam się wydarzyło rzeczy, to to nie jest możliwe żeby zajęło to tylko 3 dni.

Wspominając jeszcze o zakończeniu, to tutaj już się lekko zawiodłam. Możemy podzielić je tak jakby na dwie części. Po pierwsze wyjaśnienie całej sytuacji z główną bohaterką. Jednak nie jest to pełne wyjaśnienie. Autor zakańcza sprawę tak, że my tylko domyślamy się tego co tam się wydarzyło, bo tak naprawdę nie jest to opisane. Ta część końcówki fabuły jest urwana. Po drugie już na samym końcu wychodzi na jaw pewien fakt, którego szczerze mówiąc domyślałam się już mniej więcej w połowie powieści i nie byłam tym w żaden sposób zaskoczona.

Jednak podsumowując całość, jest to naprawdę genialna książka, od której po połowie ciężko jest się oderwać i którą zdecydowanie mogę Wam polecić.
Jeszcze jedna myśl przeszła mi przez głowę, podczas czytania. Bardzo chciałabym zobaczyć ekranizację tej historii! Mimo świadomości, że na pewno nie byłoby to pełne jej odwzorowanie, to chciałabym zobaczyć film, myślę, że można by było wykrzesać z tego niezły scenariusz.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz