piątek, 21 września 2018

"Narodziny królowej" Rebecca Ross | wyd.Kobiece


Tytuł: „Narodziny królowej”
AutorRebecca Ross
Seria: Narodziny królowej
Gatunek: fantasy, literatura młodzieżowa
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Kobiece

Bardzo nie lubię tej sytuacji gdy książka jest dobra, a ja nie potrafię się w nią wbić. 
Jej świat mnie nie wciąga, przez co do mojego umysłu dociera więcej jej wad niż zalet. 
Nie lubię też widocznych spoilerów.

10-letnia Brienna zostaje zapisana do Domu Pasji. Jej matka nie żyje, a dziadek nie chce zdradzić tożsamości jej ojca, bo uważa, że byłoby to dla niej niebezpieczne. W Domu w Magnalii może się szkolić w jednej z pięciu pasji: sztuka, muzyka, sztuki dramatyczne, błyskotliwość i wiedza. Młoda Brienna decyduje się na pierwszą z nich, jednak nie jest to dobry wybór. Nasza bohaterka co roku uczy się innej pasji, aż pozostaje jej wiedza i postanawia przy niej przystać. Po 7 latach spędzonych pod okiem mistrzów ona i jej siostry-przyjaciółki mają zostać pasjonowane.

To wszystko dzieje się w królestwie Valenii. Natomiast w królestwie Maevanny na tronie zasiada okrutny król Lannon. Nie powinien na nim zasiadać gdyż pierwsza królowa owego królestwa zapowiedziała, że do tronu nie ma prawa żaden mężczyzna. Trzech lordów już raz próbowało mu odebrać prawa do tronu i przywrócić na niego prawowitą dziedziczkę, niestety bez powodzenia.

Brienna po zakończeniu nauki wplątuje się w kolejną próbę przywrócenia królowej na tron.  

Powtórzę to co napisałam we wstępie – ta książka jest dobra. Niestety nie jest bardzo dobra, ma parę wad i nie było między nami chemii. Trochę zaiskrzyło na początku, naprawdę wtedy pomyślałam, że to będzie super! Prolog i pierwsze rozdziały były bardzo intrygujące, treściowe, wszyscy bohaterowie do rany przyłóż. No cóż… Do momentu gdy wydarzenia działy się w Domu w Magnalii bardzo mi się podobało, później było tylko gorzej. Postaram się o wszystkim napisać tak aby nie zdradzić wam za dużo.

Zacznę od magicznego XVI wiecznego klimatu, którego nie dane mi było poczuć. Być może przez zbyt prosty język, brak takiego, który bardziej sugerowałby te starsze czasy. Suknie z gorsetami były, bryczesy były, wytworne dwory, lordowie, komnaty, a język gdzieś się zgubił po drodze do naszego wymiaru. Cała historia jest bardzo prosta, dosyć schematyczna. Dziwne dla mnie było to, że naszym bohaterom wszystko szło jak z płatka. Brakowało mi szalonych zwrotów akcji, potknięć. Czekałam na nie do samego końca i się nie doczekałam. Ze wszystkich wątków podobał mi się tylko jeden. Tylko jeden śledziłam z zapartym tchem, a był poprowadzony po łebkach niestety. Zresztą jak większość historii, szczególnie na końcu, co jest bardzo przykre.

Historia jest też przewidywalna, a nawet mamy podstawione pod nos niezłe spojlery. W blurbie dowiadujemy się, że nasza główna bohaterka nie zostaje pasjonowana. Ja czytając tę książkę myślałam, że jednak dostanie swoją pelerynę, bo bardzo się starała i była świetnie przygotowana. Opis zepsuł mi trochę zabawy. Inne spojlery? Znajdują się w drzewach genealogicznych wybranych rodów na samym początku książki, także ostrzegam przed zaglądanie do nich. Znajdziecie tam na pewno imię ojca Brienny, którego nikt nie chce wyjawić w fabule bardzo długo, a także prawdziwe tożsamości innych bohaterów, których łatwo się domyślić. Przez to właśnie nie miałam prawie żadnego momentu zaskoczenia podczas czytania.

Bohaterowie z mojego punktu widzenia za mało wyraziści. Większości przypisana jest maksymalnie jedna, dwie cechy i to tyle co o nich wiemy. Dlatego też ciężko jest się wciągnąć. Więcej wiemy na dobrą sprawę tylko o głównej bohaterce, która swoją drogą jest dla mnie zagadką. Raz jest bardzo inteligentna, przebiegła i odważna, a raz totalnie bezmyślna, niezdecydowana i nie potrafi panować nad emocjami. W pewnym momencie fabuły odnajduje tajemne przejście w miejscu, w którym akurat się znajduje. Cała sytuacja jest dla mnie niesamowicie absurdalna, ponieważ z opisu wynika, że owe przejście jest spore, a jednak nikt o nim nie wie i nasza bohaterka przechadza się nim bez żadnych obaw.

Jest to pierwszy tom serii, więc starałam się przymykać oko na te wszystkie niedociągnięcia podczas czytania, bo przecież pierwszy tom ma nas tylko wprowadzić do reszty historii. Jednak zakończenie mamy tutaj na dobrą sprawę zamknięte, wszystko się wyjaśnia. Mimo wszystko jestem ciekawa dalszych losów bohaterów, co autorka wymyśli dla nich w drugim tomie. Książka wzbudziła we mnie dużo sprzecznych emocji dlatego też ani jej wam nie polecam ani nie odradzam. Jestem pewna, że wielu przypadnie do gustu, ale z pewnością znajdą się też takie osoby jak ja.



Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu kobiecemu!:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz